Kolejna odsłona dyni to puszyste dyniowe placuszki. Przepisów na nie jest cała masa w sieci. Ja dodaję do nich jabłka, cynamon i imbir, żeby podkręcić ich jesienny charakter. Głównym składnikiem jest dyniowe puree, które jest bardzo łatwe w wykonaniu. Najbardziej smakują mi z własnymi powidłami robionymi z moreli, brzoskwiń i mango, także z dodatkiem imbiru, a także z konfiturą pomarańczową, ale świetne są także ze zwykłym pudrem lub syropem klonowym. Polecam.
SKŁADNIKI:
ok 600 g dyniowego puree (używam dyni hokkaido)
ok 50 g jogurtu naturalnego
2 całe jaja
ok 1 szklanki mąki orkiszowej
2 łyżki oleju (użyłam kokosowy)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 czubata łyżka ksylitolu lub cukier do smaku
dwie szczypty soli
płaska łyżeczka cynamonu
1/3 łyżeczki suszonego imbiru
1 duże obrane jabłko
olej do smażenia (użyłam kokosowego)
PRZYGOTOWANIE:
Dynię myjemy, kroimy wzdłuż na 6 części, drążymy pestki, układamy na blasze, na papierze do pieczenia i pieczemy ok 50min w temp 180st. Kiedy będzie mięciutka, widelec wejdzie w nią bez trudu, wtedy wyjmujemy i miksujemy blenderem na gładkie puree. Czekamy aż ostygnie. Jeśli dynia jest większa, z powodzeniem możemy zamrozić jej nadmiar i wykorzystać do zupy lub przy kolejnym smażeniu placków.
Do puree dodajemy pozostałe składniki razem z jabłkami pokrojonymi w małe płaskie cząstki. Jeśli dynia jest dość płynna w ogóle nie musimy w dodawać jogurtu.
Dokładnie mieszamy całość rózgą.
Smażymy na rozgrzanej patelni na niewielkim ogniu, do momentu aż placuszki ładnie urosną. Następnie odwracamy na drugą stronę. Gotowe!
Comments